Liz Truss stwierdziła, że gdyby nadal była przywódczynią konserwatystów, poradziłaby sobie w wyborach powszechnych lepiej niż Rishi Sunak.
Truss została zmuszona do ustąpienia ze stanowiska premiera w 2022 r., już po 45 dniach, kiedy jej „mini budżet” spowodował krach na rynku.
Zapytana na konferencji torysów, czy poradziłaby sobie lepiej niż Sunak, który w lipcu doprowadził partię do największej porażki wyborczej w jej historii, odpowiedziała: „Tak”.
Dodała jednak, że zwycięstwo nadal byłoby „trudnym zadaniem”, dodając, że partia „powinna była zatrzymać Borysa”.
„Gdyby udało się odnieść sukces minibudżetowi”, wyborcy patrzyliby na konserwatystów przychylniej, argumentowała, ale „trudno” było przeprowadzić zmiany, których pragnęła, bez wsparcia parlamentarzystów torysów.
Była premier oświadczyła, że nie poprze żadnego z czterech kandydatów ubiegających się o przywództwo torysów – Kemi Badenocha, Roberta Jenricka, Toma Tugendhata i Jamesa Cleverly’ego.
„Jak dotąd nie widziałem, żeby którykolwiek z kandydatów naprawdę przyznał, jak zła jest sytuacja w kraju jako całości i szczerze mówiąc, z punktu widzenia Partii Konserwatywnej.
„Myślę, że jest w tym trochę Panglosjana [thinking that] wszystko, co musimy zrobić, to zjednoczyć się, wystarczy, że wykażemy się kompetencjami, a zostaniemy wprowadzeni z powrotem na urząd”.
Namawiała kandydatów do bardziej radykalnego myślenia o politykach, takich jak rozszerzanie szczelinowania i energetyki węglowej oraz zniesienie Ustawy o prawach człowieka i Ustawy o równości, argumentując, że Wielka Brytania jest obecnie „krajem socjalistycznym”, częściowo dzięki poprzednim rządom konserwatystów.
Wypełniona sala słuchała w dużej mierze w milczeniu, ale wybuchła brawami i wiwatami, gdy Truss powiedział, że zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach w USA „naprawdę by mnie rozweseliło”.
Tim Stanley z „The Telegraph” zapytał ją, jak udało jej się przetrwać mimo odrzucenia przez wyborców, ataków krytyków i wyśmiewania komików.
Zaprzeczała brakowi poczucia humoru, ale stwierdziła, że żarty na jej temat z „lewicowych” komiksów „po prostu nie są śmieszne”, ponieważ sprawowali „u władzy” jako część liberalnego establishmentu, z którym walczyła.
Wyjaśniając, że ma misję ocalenia „nie tylko Wielkiej Brytanii, ale cywilizacji zachodniej”, dodała: „Lubię tę walkę”.
Czy kiedykolwiek miała ochotę rzucić ręcznik i zająć się tym, co sprawia jej przyjemność? została zapytana.
„Właśnie to robię, żeby być szczęśliwą” – powiedziała tłumom.
Powiedziała, że straciła w wyborach powszechnych swój własny, wcześniej bezpieczny mandat w Norfolk z powodu dobrych wyników Reform UK, ale dodała: „Nie wierzę, że mieszkańcy południowo-zachodniego Norfolk rzeczywiście świadomie chcą posła Partii Pracy”.
Kiedy Tim Stanley zapytał tłum, czy chce zobaczyć Trussa z powrotem w parlamencie, wiele rąk podniosło się. Nie wykluczyła powrotu do Izby Gmin, ale dodała, że nadal zastanawia się, co dalej.
Spotkała się z kolejną falą braw, gdy zaatakowała brytyjskie media za niedostateczną kontrolę prezesa Bank of England Andrew Baileya.
„Konserwatystów nie odniesie sukcesu, dopóki nie pozbędziemy się Biura Odpowiedzialności Budżetowej” – powiedziała, po czym oskarżyła Bank Anglii o próbę „zrzucania winy na mnie za swoje błędy”.
Twierdziła, że „nowy podział w brytyjskiej polityce” występuje pomiędzy „ establishmentem ”, do którego należą instytucje takie jak bank – i BBC – ale także była premier Theresa May, obecna kanclerz Rachel Reeves – „obaj byli pracownicy Bank of England” – i wyżsi rangą biurokraci.