Jest czterech kandydatów na przywódcę konserwatystów, którzy przemierzają konferencję w tematycznych kapeluszach i torbach, ale tylko dwóch wysysa cały tlen. To nie przypadek, że Robert Jenrick i Kemi Badenoch wystąpili w niedzielnym programie BBC z Laurą Kuenssberg, ku wielkiemu rozczarowaniu swoich rywali.
Rozum wskazywałby wówczas, że będą to dwie ostatnie wybrane przez parlamentarzystów torysów, którzy staną przed głosowaniem członków partii. Jeśli tak się stanie, wynik będzie bardzo nieprzewidywalny. Jenrick przeszedł radykalną metamorfozę i zdobył poparcie większości parlamentarzystów, jednak szerszej opinii publicznej jest praktycznie nieznany. Badenoch to bezpośrednio mówiąca renegatka, która jest raczej ulubienicą posłów, ale przeraża wielu jej kolegów z parlamentu.
Jednak w Birmingham głośno szepcze się, że może to nie być ostateczny wynik – że w finałowej dwójce do Jenricka może jeszcze dołączyć niespodziewany kandydat. Były minister imigracji jest pewien, że zna liczebność parlamentarzystów w kolejnych dwóch turach głosowania – tak pewny, że późnym popołudniem część jego zespołu była w barze konferencyjnym.
Nie ma jednak takiej pewności, że pokona Badenoch, dlatego krążą pogłoski o tym, jak parlamentarzyści mogą spiskować, aby utrzymać ją poza finałową dwójką. Droga do tego jest trudna. Zespół Jenricka stanowczo zaprzeczył, jakoby pożyczał głosy innym kandydatom w celu wykluczenia Badenocha. Może to być prawdą, ponieważ Jenrick nie ma wystarczająco dużo miejsca do zabawy.
Liczebność tej znacznie zmniejszonej partii parlamentarnej jest bardzo mała – w niczym nie przypomina to konkursu Borisa Johnsona, kiedy poszybował do przodu. Żaden z pozostałych dwóch pretendentów, James Cleverly i Tom Tugendhat, nie chce brać udziału w żadnych grach – głosy są łeb w łeb.
Sprytnie przekroczył oczekiwania w rundzie finałowej i wygłosił przekonujące przemówienie na różnych przyjęciach konferencyjnych. Zespół Tugendhata twierdzi, że to on zyskał najwięcej wśród parlamentarzystów i dzięki temu zyskał dynamikę.
Zwycięski występ Davida Camerona na konferencji partyjnej w 2005 r. ma ogromne znaczenie w mitologii konserwatystów – przemówienie życia może odmienić losy każdego z kandydatów. Ale to samo może dotyczyć każdej większej gafy.
Jenrick ma najbardziej agresywnych politycznie zwolenników. Strategia jego outriderów polegała na podkreślaniu niezdecydowanym parlamentarzystom, że Badenoch stanowi największe ryzyko.
Kłótnia wokół niedzielnych komentarzy Badenocha na temat zasiłku macierzyńskiego była dla nich najlepszą okazją do udowodnienia swojej racji. Jej rywalki postrzegają to jako moment Andrei Leadsom – nawiązanie do sytuacji, gdy w 2016 roku kandydatka na przywódcę została zmuszona do wycofania się z konkursu z powodu nierozważnych komentarzy na temat macierzyństwa.
Badenoch nie tylko musiała dwukrotnie wyjaśniać, co miała na myśli, ale przeszła do ofensywy i upierała się, że została błędnie zinterpretowana przez media i aktorów działających w złej wierze. „Nie musimy się bawić, ona sama wyrządza szkody” – powiedział jeden z kibiców.
Obie strony muszą zachować ostrożność. Wyżsi członkowie partii dali do zrozumienia, że wystawią „żółte kartki” za złe zachowanie lub próbę przekrętu ze strony kandydatów. Jak dotąd żaden nie został wydany, choć z pewnością doszło do zaciekłych prywatnych wojen informacyjnych.
Wielu bardziej doświadczonych parlamentarzystów i weteranów partii, nawet tych, którzy nie popierają Badenocha, zaprząta jeszcze jedna obawa. Uważają, że jest to bardzo niebezpieczna gra dla parlamentarzystów, którzy zszywają konkurencję – nie tak dawno temu widzieli wściekłość członków podczas wielu poprzednich konkursów, próbę zamachu stanu Michaela Gove’a na Borisa Johnsona, usunięcie Liz Truss oraz instalacja Rishi Sunaka.
Członkostwo jest niezwykle niepewne i dotyczy to nie tylko partii wolontariackiej, ale także radnych i innych wybieranych na szczeblu lokalnym urzędników, którzy zostali zdziesiątkowani w ciągu ostatnich kilku lat. Partia musi poczynić postępy podczas przyszłorocznych wyborów samorządowych. A dla parlamentarzystów ponowne zszywanie może być fatalnym błędem i jeszcze bardziej wpaść w ramiona brytyjskiej reformy Nigela Farage’a.