To konferencja partii torysów, ale nie taka, jaką znasz.
W tym roku torysi stracili władzę i zamiast próbować przedstawić krajowi wizję, konferencja jest pochłonięta poszukiwaniem nowego przywódcy.
Polityka na żywo: Badenoch chwali Izrael za „niesamowitą rzecz z pagerami” w Libanie
Ostatnia sytuacja miała miejsce po wyborach powszechnych w 2005 r., kiedy David Davis i David Cameron rywalizowali o najwyższe stanowisko, co budzi ciekawość.
Brakuje spójności i jasnego przekazu. Zamiast tego obserwujemy paradę piękności czterech pretendentek, z których każda stara się przyciągnąć niewielki selektorat. Oznacza to, że najważniejsze problemy stojące przed krajem – gospodarka, NHS, migracja – są w zasadzie zagłuszane, gdy na główną scenę wychodzą dyskusje na tematy ważniejsze dla posiadaczy kart Partii Konserwatywnej.
W poniedziałek na wiecu śniadaniowym kandydat na przywództwo i obecny lider wśród parlamentarzystów Roberta Jenricka niemal wyłącznie mówił o konieczności wystąpienia Wielkiej Brytanii z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPC), ostrzegając, że chodzi o „wyjedź lub zgiń za naszą partię”.
Kiedy naciskałem go w sprawie jego uwag i tego, czy twierdzenie, że Partii Konserwatywnej grozi wymarcie, jeśli nie opuści EKPC, będzie raczej przesadą, odpowiedział: „Myślę, że partia centroprawicowa musi mieć odpowiedź na te kwestie.
„A jeśli nie zajmiemy stanowiska w sprawie naprawienia nielegalnej migracji i przywrócenia suwerenności naszym obywatelom w naszym parlamencie, to nie jest przyszłość Partii Konserwatywnej”.
Tymczasem jego najbliższy rywal Kemi Badenocha rozpoczęła swoją konferencję od kontrowersji związanych z jej wypowiedziami wokół zasiłku macierzyńskiego oraz jej twierdzenie, że „nie wszystkie kultury są jednakowo ważne, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, kto powinien zostać wpuszczony do Wielkiej Brytanii”.
Niezależnie od tego, czy będzie to Europejska Konwencja Praw Człowieka, czy uwagi wywołujące dyskusję o „wojnach kulturowych”, być może nie jest to najważniejszy temat szerszej agendy publicznej.
Ale ta konferencja nie ma nic wspólnego z możliwością oglądania z domu, ta część wyborów do przywództwa konserwatystów dotyczy wyłącznie jej członków.
„Mają obsesję na tym punkcie” – wyjaśnia jeden z obecnych parlamentarzystów z Partii Konserwatywnej. „Spójrzcie, co Keir Starmer zrobił w 2020 r., odwołując się do lewicy, lub Ed Miliband w 2010 r., kiedy wykorzystał związki zawodowe, aby wyprzedzić swojego brata w wyścigu o przywództwo. Zrozumieli, że trzeba porozmawiać ze swoim selektoratem”.
Jednak po najgorszej porażce wyborczej we współczesnej historii są tu inni sfrustrowani faktem, że partia patrzy do wewnątrz, zaniepokojeni, że reakcja na osunięcie się ziemi wśród Partii Pracy w 2024 r. może naśladować reakcję z 1997 r., kiedy konserwatyści wybrali przywódcę, który podobał się partii, ale nie miał sięgnąć poza.
Wśród 121 pozostałych parlamentarzystów toczy się bardzo ożywiona dyskusja na temat kierunku, jaki należy obrać, a wielu parlamentarzystów pragnie odbudowy poprzez bardziej „głęboką” debatę na temat zasad „konserwatyzmu” i roli państwa w naszym życiu, a także innych chcąc, aby partia nieustannie skupiała się na priorytetach społeczeństwa i zaproponowała program, który mógłby pozyskać część wyborców z powrotem.
Sir Robert Buckland, były minister gabinetu, który stracił mandat w ostatnich wyborach powszechnych, powiedział mi na marginesie tej konferencji: „Nie słyszę wystarczająco dużo o kwestiach ważnych dla Brytyjczyków, takich jak koszty utrzymania, koszty utrzymania, przyszłość naszego środowiska i bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii w coraz bardziej niespokojnym świecie”.
Powiedział także, że mówienie o EKPC „jest dziwne”.
„To nie tam jest społeczeństwo. Nie siedzi w domu i nie martwi się artykułem 14 EKPC.
„Moglibyśmy o tym rozmawiać godzinami.
„Byłem lordem kanclerzem i byłem prawnikiem przez 30 lat. Kwestie te nie mają związku ani z imigracją, ani w ogóle z ogólnym dobrobytem Brytyjczyków, na czym skupia się Partia Konserwatywna w najlepszym wydaniu. Get to prawda, przestań być dziwny i zajmij się priorytetami Brytyjczyków”.
Ale nie o tym będą najbliższe dni.
W tej paradzie piękności chodzi przede wszystkim o imprezę, a odbudowa z udziałem publiczności będzie musiała poczekać.
Pytaniem dla tych z nas, którzy nie są członkami Partii Konserwatywnej z legitymacją, jest to, czy wybrana przez nich osoba może odwrócić się od przyciągnięcia tego niszowego elektoratu do znacznie szerszej publiczności.
To właśnie, a nie członkostwo w ETPC, zadecyduje, czy partia stoi w obliczu kryzysu egzystencjalnego, czy nie.