Wiele powiedziano, napisano i zaczęto memować o tym, jak radość stanowi centralny element kampanii prezydenckiej Kamali Harris – od jej charakterystycznego śmiechu po kot i pies TikToksdo sposobu, w jaki wychodzi na scenę, promieniejąc, do hymnu mocy Beyoncé „Freedom”. „Myślę, że wszyscy powinniśmy odnaleźć radość i poczucie optymizmu co do tego, kim jesteśmy jako Amerykanie i co dla siebie znaczymy” – powiedział Harris niedawno w wywiadzie panelowym dla Krajowego Stowarzyszenia Czarnych Dziennikarzy.
Większość liberałów jest tym podekscytowana; konserwatyści narzekają na to, uznając radość płynącą z kampanii za dowód, że wiceprezydent jest politycznym pionkiem. „To takie sztuczne” – poskarżył się gospodarz Fox Nation. „Radość polega na próbie odwrócenia uwagi ludzi od zła” – poskarżył się inny.
Ale zamiast odwracać uwagę, chodzi właśnie o radość. Radość i jej towarzyszka, zabawa, to potężna broń polityczna – broń, którą z powodzeniem zastosowano do podważenia absurdalnych nawyków białej supremacji.
To strategia zakorzeniona w dziesięcioleciach aktywizmu na rzecz praw obywatelskich, w której radość, zwłaszcza czarna radośćjest wykorzystywany jako instrument zmian politycznych. Radość może mieć o wiele większy wpływ na przemianę niż pouczanie czy karcenie – jest to lekcja, którą Demokraci uczą się wykorzystywać. To także taktyka, którą dobrze znam: podczas organizowania się na rzecz praw obywatelskich w mojej własnej rodzinie zabawa była czynnikiem mobilizującym, sposobem na śmiech i zachowanie odporności w obliczu ataków rasizmu strukturalnego.
W 1963 roku moja matka i ojciec przybyli do Grand Ole Opry w Ryman Auditorium w Nashville w czasie, gdy prawo stanowe Jim Crow wymagało segregacji. Byli ubrani odpowiednio w suknię i smoking, a jechali zabytkowym Rolls-Royce’em przez białą parę przebraną za szofera i pokojówkę. Biała para była aktywistami i przyjaciółmi kościoła unitarian. „Szofer” wysiadł i otworzył tylne drzwi, aby eskortować moich wspaniałych rodziców przez tłum przy wejściu. Wręczył komuś banknot 100 dolarów za zaparkowanie samochodu, a pokojówka poszła tuż za nim.
Jeśli odźwierni choć przez chwilę myśleli, by sprzeciwić się wejściu Czarnych, nie byli przygotowani na tę scenę. Mój ojciec działał szybko, pokazując swoje bilety i przedstawiając swoją sprawę: „To mój zaufany szofer i kamerdyner”. „Och, i muszę mieć służącą” – dodała mama. Przedefiniowali tę kwestię. Czy biali służący zostaliby wykluczeni? Oczywiście, że nie. Woźny zaprowadził ich do pierwszego rzędu, a na widowni zapadła cisza. Tej nocy Jim Crow z Nashville został pokonany poprzez bezkrwawą śmiałość i szyderczy humor – bezlitosną praktykę, którą moi rodzice i inni z powodzeniem stosowali desegregację obiektów użyteczności publicznej w Huntsville w stanie Alabama rok wcześniej.
Ta dwurasowa grupa agentów zmiany wystawiała inne spektakle, śmiejąc się i bawiąc, walcząc o wolność Czarnych i wolność dla wszystkich. Kiedyś nawet wdarli się do Spotkanie Białej Rady Obywatelskiej w Huntsville; Biali sojusznicy weszli pierwsi, a za nimi moi rodzice i inni czarnoskórzy aktywiści. Ta pstrokata ekipa stała z tyłu i wiwatowała za każdym razem, gdy powiedziano coś pro-białego, ku konsternacji członków Rady (scena, która była prekursorem słynnego skeczu o niewidomym Czarny człowiek serdecznie popierający białą supremację).
Ta sama koalicja czarnych agitatorów praw obywatelskich i długowłosych białych liberałów utworzyła nową niezależną partię, tzw Narodowo-Demokratyczna Partia Alabamy przełamać wpływ George’a Wallace’a na to, co uchodziło za demokrację w państwie. (Mój ojciec, John Cashin Jr., nawet startował przeciwko Wallace’owi w wyborach na gubernatora w 1970 roku i przegrał, ale pomógł dziesiątkom przegranych czarnych kandydatów wygrać lokalne wyścigi.) Biali ludzie, którzy brali udział w tej przeważnie czarnej partii, postrzegali czarnych wyborców nie jako zagrożenie, ale odpowiedź na stworzenie lepszej Alabamy. NDPA była napędzana duchem zabawy, radośnie trącającym tych, którzy nie byli gotowi się poddać Dixiecrat „biała siła.”
Chwile zabawy mogą mieć kluczowe znaczenie w polityce i są łatwiejszym sposobem na skierowanie strony ku lepszej przyszłości niż nękanie wyborców ponurymi prośbami.
Wielu postępowców postrzega te wybory prezydenckie jako egzystencjalny, ale łatwy wybór między optymistyczną a mroczną wizją Ameryki, między demokracją a siłaczem. I jednak wyścig jest już bardzo blisko. Jak to możliwe, zastanawiają się oszołomieni Demokraci? 78-letni skazany przestępca, osądzony drapieżnik seksualny, zaprzeczający wyborom powstaniec i niedoszły dyktator, który mruga do białego nacjonalizmu, ma 43-procentowa ocena akceptacji? Co?!
Ale rzecz w tym, że Trumpizm, pomimo jego przesłania mówiącego o tym, że Ameryka idzie do piekła i nihilizmu typu my kontra oni, który wyrzuca ludzi spoza MAGA jako złoczyńców mających zniszczyć kraj, napędzany jest uroczystościami i zabawą Zwolennicy Trumpa odnajdują się w jednoczeniu się z duszami o podobnych poglądach. Nikt nie lubi nagany. Trump zabawia ich, zamieniając swoje wiece w polityczny stand-up, a w plemiennej Ameryce jego nieokrzesane, często okrutne ataki na innych sygnalizują, że jest z nimi i preferuje ich zrozumienie, co to znaczy być wielkim Amerykaninem. Najwyraźniej czują się przez niego widziani i podoba im się to, co reprezentuje.
Jaka jest zatem rola zabawy dla postępowców w bardzo nieśmiesznych wyborach? Cóż, wspierany przez przemoc Jim Crow był śmiertelnie poważny i zdecydowanie nieśmieszny. A jednak moi rodzice i ich sojusznicy lubili wystawiać spektakle, które wykorzystywały humor i absurd, aby pokazać innym inny sposób bycia w stale zróżnicowanym narodzie.
Biali ludzie na widowni w Opry odziedziczyli społeczeństwo Jima Crowa i wychowali się w polityce retoryka „segregacji na zawsze.Ale w jednej chwili, gdy faktycznie zaprezentowano alternatywę, wielu było na nią gotowych – gotowych na coś mniej wyczerpującego, bez rygorystycznych ograniczeń w wyborze jednostek, kogo mogłyby kochać lub z kim mogliby się sprzymierzyć; coś bardziej optymistycznego i tak, zabawnego.
Wraz z latem, podczas którego Harris został kandydatem na prezydenta, Demokraci mogli natknąć się na nową, transformacyjną politykę z doświadczonym kandydatem, który uśmiecha się i śmieje – dużo. Gubernator Tim Walz, jej kandydat na kandydata, wykazał się geniuszem humoru kiedy nazwał Trumpa i JD Vance’a „po prostu dziwnymi”.” – żart zawierający szczyptę prawdy, który zniweczył pokonwentowe odbicie GOP.
Podobnie jak pokolenie radosnych bojowników o prawa obywatelskie moich rodziców, Harris i Walz w podobny sposób korzystają z zabawy, aby świętować, a także zapewniać integrację. Na Narodowej Konwencji Demokratów tradycyjny apel delegatów oddających głosy został przekształcony w hałaśliwą imprezę taneczną z DJ-em. Prawica się wzdrygnęła. Demokraci to pokochali, wykazując radosną otwartość na odmienność. Tęcza ludzkości — mieszkańcy miast, wsi, rdzenni mieszkańcy, młodzi, starzy, hetero, geje, trans, republikanie, niezależni, żółto-psi Demokraci, to nie miało znaczenia — wszyscy mogli przyłączyć się do polityki napędzanej piosenkami country i hip-hopem , salsa i nie tylko.
Jedną z rzeczy, która sprawiła, że ruch na rzecz praw obywatelskich był radosny, jeśli nie zabawny, byli biali sojusznicy przekraczający granicę koloru, aby przeciwstawić się segregacjonistycznemu sposobowi życia na południu. Współpracujący ze sobą ludzie wszystkich ras są bardzo niebezpieczni dla białej supremacji. Różnica między zabawą ruchu MAGA a polityczną odą do radości Kamali polega na tym, że jeden stoi tyłem i z lękiem patrzy na imigrantów jako zjadających zwierzęta najeźdźców, podczas gdy drugi patrzy przed siebie, obejmując demograficzny los Ameryki, kiedy żadna grupa rasowa nie będzie w większość.
Zabawa oferuje o wiele bardziej podnoszący na duchu wybór – i jest użytecznym narzędziem, dzięki któremu biali ludzie będą mniej oporni na zmiany: Wejdź. Woda jest ciepła.
Konwencja Demokratów pokazała czym radykalnie różni się dzisiejsza Ameryka od Ameryki Grand Ole Opry w 1963 r. Obecnie wielu ludzi zyskało przyjaciół, kochanków i sojuszników o różnym pochodzeniu — podobnie jak mieszana rodzina Harrisa z tęczową koalicją bardzo uroczych młodych krewnych .
Nauki społeczne potwierdzają moją intuicję, że „zręczność kulturowa” może pomóc nam przyspieszyć do punktu, w którym wystarczająca liczba białych Amerykanów dorośnie, aby zaakceptować i zaakceptować różnorodność – nawet jeśli na początku mogło to być zdumiewające lub niewygodne. Zręczność kulturowa – sformułowanie, które ukułem w swojej książce – Kochać: intymność międzyrasowa i zagrożenie dla białej supremacjito zdolność do przejścia przez pokój i bycia przewyższonym liczebnie przez inną grupę ludzi oraz przeżycia tego z otwartością na wypróbowanie, na przykład: „To super, mogę się powiesić”. Kraj charakteryzujący się zręcznością kulturową to taki, w którym większość ludzi może czuć się swobodnie ze sobą, co pozwala nam na osiągnięcie konsensusu i znalezienie rozwiązań naszych problemów. Ta kulturowo zręczna przyszłość byłaby o wiele zabawniejsza niż wzajemne krzyczenie w obliczu wielkiego, wściekłego podziału. Ale nie tylko to — budowanie zróżnicowanego ruchu politycznego z zabawa może również pomóc w urzeczywistnieniu tej zręcznej kulturowo przyszłości.
To nie Kumbaya spekulować, że więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej jest przygotowanych na przyjęcie lub przyjęcie radosnego przesłania „idźmy razem do przodu”. Jeśli tej śpiącej większości zostanie zaproponowany powód do ekscytacji – a przewracanie strony z radością z pewnością pomoże – możemy osiągnąć punkt zwrotny, w którym przejdziemy przez toksyczne gwizdanie psów.
Podobnie jak publiczność w Grand Ole Opry, która po prostu zrelaksowała się i cieszyła przedstawieniem, gdy moi rodzice wystąpili w dramatyczny sposób, przypuszczam, że większość ludzi jest zmęczona „rzezią”.
Zdecydowanie woleliby radość.