Stanowy sąd apelacyjny orzekł, że małżeństwo z New Jersey nie może pozwać Ubera w związku z wypadkiem samochodowym, który zmienił życie, ponieważ ich córka wcześniej zgodziła się na warunki aplikacji Uber Eats.
John i Georgia McGinty – małżeństwo po 50. roku życia z hrabstwa Mercer – złożyli pozew przeciwko firmie zajmującej się współdzieleniem przejazdów w lutym 2023 r., prawie rok po tym, jak ponieśli „poważne szkody fizyczne, psychiczne i finansowe” w wyniku wypadku Ubera, którym podróżowali do innego samochodu, według pism sądowych.
„Pozostają blizny fizyczne i psychiczne i nie sądzę, że kiedykolwiek będą w stanie wrócić do pełnej sprawności, jaką mieli wcześniej” – mówi ich prawnik, Mike Shapiro.
W odpowiedzi Uber złożył wniosek o oddalenie skargi i wymuszenie arbitrażu, co wymagałoby od stron rozwiązania sporów poza sądem, co rzekomo przyniosłoby firmie korzyści w postaci obniżenia kosztów prawnych i zachowania poufności postępowania.
Argumentowała, że Georgia McGinty, wieloletnia klientka Uber Rides i Uber Eats, zgodziła się na rozstrzygnięcie wszelkich sporów z firmą, trzykrotnie na przestrzeni lat podpisując umowę na język zawarty w warunkach korzystania z aplikacji.
McGinty protestowali, twierdząc, że to ich córka – która była i pozostaje nieletnia – niedawno zgodziła się na warunki, kiedy za pomocą telefonu Georgia zamawiała jedzenie w ich imieniu. Sąd niższej instancji początkowo stanął po stronie pary, odrzucając wniosek Ubera o wymuszenie arbitrażu w listopadzie 2023 r.
Uber odwołał się od tej decyzji, a pod koniec ubiegłego miesiąca sąd apelacyjny wydał orzeczenie na jego korzyść.
„Uważamy, że postanowienie dotyczące arbitrażu zawarte w analizowanej umowie, na które Gruzja lub jej nieletnia córka zgodziły się podczas korzystania z telefonu komórkowego, jest ważne i wykonalne” – napisał we wrześniu złożony z trzech sędziów panel. „W związku z tym cofamy część postanowienia odmawiającą arbitrażu roszczeń wobec Ubera”.
Shapiro mówi NPR, że para „na 100%” chce kontynuować swoją sprawę i rozważa różne opcje, w tym zwrócenie się do sądu pierwszej instancji o ponowne rozpatrzenie sprawy lub potencjalną próbę wniesienia sprawy do Sądu Najwyższego New Jersey.
„Uber po prostu wykazał się wyjątkowo podstępem, chcąc otworzyć te same szafki, do których otwarcia zmuszają McGinty i muszą do nich zaglądać” – mówi Shapiro. „To niefortunne, że w ten sposób prowadzą swoją działalność, ponieważ jest to naprawdę coś, co naraża miliony Amerykanów i ludzi na całym świecie na zrzeczenie się swoich ciężko wywalczonych praw”.
Sprawa przywołuje na myśl inny niedawny przykład tego, co Shapiro określił jako „nieskończoną umowę o arbitraż”, w którym Disney próbował zablokować pozew mężczyzny o bezprawną śmierć w imieniu swojej żony, która zmarła w wyniku reakcji alergicznej w restauracji Disney World, ponieważ zarejestrował się na okres próbny Disney+. Firma wycofała się ze swoich wysiłków na rzecz arbitrażu po znaczących relacjach w mediach i protestach.
Poproszony o komentarz w sprawie McGinty, Uber wskazał na cytaty z orzeczenia sądu potwierdzające, że Gruzja wielokrotnie zgodziła się na warunki korzystania z usługi – w tym umowę o arbitraż.
„Chociaż powodowie w dalszym ciągu powtarzają prasie, że to ich córka zamówiła Uber Eats i zaakceptowała Warunki korzystania, warto zauważyć, że w sądzie mogli jedynie „przypuszczać”, że tak było, ale nie pamiętali, czy „ich córka zamawiali jedzenie samodzielnie lub przy pomocy Gruzji” – dodała firma.
Kolacja w Uber Eats, wypadek samochodowy typu „T-bone” i nieustający ból
Z dokumentów sądowych wynika, że Georgia McGinty pierwotnie założyła konto Ubera w 2015 r., a jej konto zgodziło się na zaktualizowane warunki korzystania z niego jeszcze dwukrotnie – w kwietniu 2021 r. i styczniu 2022 r.
Najnowsze warunki obejmują klauzulę mówiącą, że wszelkie spory powstałe pomiędzy McGinty a Uberem – w tym dotyczące wypadków samochodowych lub obrażeń ciała – będą rozstrzygane w drodze wiążącego arbitrażu, a „nie przed sądem”.
Rodzina McGinty twierdzi jednak, że to ich córka kliknęła przycisk „potwierdź” na początku 2022 r., kiedy korzystała z telefonu mamy, aby zamówić rodzinny obiad za pośrednictwem Uber Eats podczas pakowania się na nadchodzący wyjazd na narty.
Jej rodzice twierdzą, że nie pamiętają, że widzieli na ekranie wyskakujące okienko „clickbox” z warunkami korzystania z usługi ani czy pomagali córce przy składaniu zamówienia. Pamiętają, jak prosiła o złożenie zamówienia z konkretnej restauracji i „trzymała się” telefonu Georgia, aby monitorować aktualizacje dostaw po złożeniu zamówienia.
„Georgia argumentowała, że ona i John nigdy nie mieli okazji zobaczyć wyskakującego okienka, a to ich córka celowo lub nieumyślnie kliknęła je podczas monitorowania dostawy” – czytamy w opinii sądu.
Sąd apelacyjny twierdzi jednak, że to Gruzja zgodziła się na zapis o arbitrażu „sam lub za pośrednictwem córki korzystającej z konta Ubera”.
Dwa miesiące później, w marcu 2022 r., para jechała na tylnym siedzeniu wspólnego przejazdu Uberem, gdy ich kierowca wjechał na czerwonym świetle i uderzył w inny samochód, doznając rozległych uszkodzeń.
Z dokumentów sądowych wynika, że John doznał złamania mostka oraz poważnych złamań lewej ręki i nadgarstka, w końcu przeszedł przeszczep kości i nadal odczuwa „zmniejszone napięcie i czucie w lewym nadgarstku”.
Georgia doznała złamań kręgosłupa szyjnego i lędźwiowego, złamań żeber, wystającej przepukliny, urazów ściany brzucha, dna miednicy i innych obrażeń fizycznych. Zmuszona była poddać się licznym operacjom i inwazyjnym zabiegom, a do pracy jako pełnomocnik małżeński mogła wrócić dopiero w kwietniu 2023 roku, czyli ponad rok po wypadku.
Rachunki medyczne za operacje i wizyty u lekarzy narosły, a Shapiro twierdzi, że ubezpieczenie samochodowe pary nie było w stanie ich pokryć, ponieważ odnieśli obrażenia podczas podróży Uberem.
Pozwali Ubera, próbując uzyskać odszkodowanie za rzeczywiste straty finansowe, w tym koszty leczenia i opieki nad dziećmi, a Gruzja „w zasadzie wstrzymała działalność swojej kancelarii prawnej”.
„Dodatkowo ból, cierpienie i poniżenie związane z przechodzeniem przez cały ten okres i życiem z konsekwencjami na całe życie” – dodaje.
Kilka ważnych pytań: czy język był odpowiedni i kto faktycznie się na to zgodził?
Shapiro twierdzi, że prawnicy Ubera i kierowca początkowo współpracowali, a wszyscy ich eksperci „dobrze się bawili”, analizując pojazd, oceniając dane i udostępniając dokumentację medyczną.
Mówi jednak, że kilka miesięcy po złożeniu pozwu, po tym, jak McGinty przekazali Uberowi wszystkie materiały odkrywcze, o które prosił, firma nagle zwróciła się do arbitrażu. Shapiro twierdzi, że na tym etapie Uber nie dostarczył materiałów, o które prosił jego zespół, zwłaszcza dotyczących sposobu gromadzenia i przechowywania danych „clickbox”.
Zanim sąd niższej instancji w ogóle odniósł się do tych obaw, jego zdaniem orzekł, że umowa o arbitraż jest nieważna ze względu na niewłaściwy język.
Pierwotny sąd uznał, że Uber „poniósł porażkę”.[ed] jasne i jednoznaczne poinformowanie powoda o zrzeczeniu się przez nią prawa do dochodzenia swoich roszczeń na forum sądowym” oraz że w zaktualizowanym języku umowy „brakuje jakichkolwiek konkretów co do tego, jak będzie wyglądać rozwiązanie lub jaka mogłaby być alternatywa dla takiego rozstrzygnięcia”, wynika z akt sądowych.
“Esencjonalnie, [the judge] powiedział: „Słuchaj, nie są wymagane żadne magiczne słowa, ale nie można używać języka używanego do egzekwowania umów arbitrażowych” – wyjaśnia Shapiro, wskazując przykłady takie jak zrzeczenie się, prawo, ława przysięgłych i spory sądowe. „Tak, jak to opisuję, być może nie potrzebujesz magicznych słów, ale musisz mówić tym samym językiem”.
W swoim odwołaniu Uber odparł, że Gruzja zawarła „wykonalny arbitraż z Uberem” i „nie może uchylić się od umowy z Uberem, twierdząc, że jej córka zgodziła się w jej imieniu na grudniowe Warunki”.
Sąd Apelacyjny po przeanalizowaniu języka umów wielokrotnych i zbadaniu precedensu zgodził się ze spółką. Sędziowie stwierdzili, że „są usatysfakcjonowani, że nie ma dwuznaczności, gdy Gruzja zgodziła się rozstrzygać spory związane z usługami Ubera w drodze wiążącego arbitrażu, „a nie przed sądem”.
Stwierdzili także, że oświadczenia McGinty’ego o tym, że był zajęty pakowaniem i że ich córka „zdoła” często zamawiać jedzenie, potwierdzają „ingerencję polegającą na tym, że córka działała świadomie w imieniu Gruzji”.
Shapiro twierdzi, że „najbardziej niesprawiedliwym” aspektem orzeczenia sądu apelacyjnego jest to, że zasadniczo pominęło ono należyty proces wymagający od Ubera dostarczenia swoim klientom informacji technicznych, o które prosili, na temat działania wyskakujących okienek z umowami.
Prawnik pary ostrzega przed „śliskim zboczem”
Shapiro martwi się nie tylko o swoich klientów, ale o niezliczone inne osoby, na które tego rodzaju umowy arbitrażowe mogą mieć wpływ w wcześniej niewyobrażalnych okolicznościach.
„To dla mnie zdumiewający zasięg, jaki osiągną te rzeczy” – mówi. „Jeśli robisz zakupy w sklepie i jesteś członkiem ich programu lojalnościowego, zgadzasz się na arbitraż. Jeśli jesteś na ulicy i potrąci Cię Uber, mimo że aktualnie w nim nie stoisz, ale jesteś już klientem Ubera, czy… zakres zasięgu, w jakim chcą uzyskać zgodę uderzyć?”
Shapiro zwraca uwagę, że jego kancelaria prawna reprezentuje innego, hiszpańskojęzycznego klienta, którego aplikacja Uber była ustawiona w języku hiszpańskim, ale musiał podpisać warunki korzystania z usługi w wersji angielskiej, co jego zdaniem stanowi znak, że firma próbuje narzucić granice.
Mówi, że do tej pory widział tylko takie przypadki z udziałem spółek stowarzyszonych i zależnych, gdzie klient podpisywał arbitraż z jedną firmą, nie wiedząc, że w sprawę zaangażowane są inne.
Jednak ta sprawa Ubera i niedawny pozew Disneya sugerują mu, że firmy mogą coraz częściej próbować objąć „całkowicie odrębne aspekty swojego przedsiębiorstwa” klauzulami arbitrażowymi.
Ostrożnie stwierdza, że nie oskarża sądów o współudział. Martwi się jednak, że orzeczenia takie jak to „dowodzą, jak bardzo śliskie jest podejście do działania i że firmy takie jak Uber będą nadal naciskać na koperty”.