TEL AVIV, Izrael – Izraelscy komandosi przeprowadzają obecnie nalot na południowy Liban i istnieją przesłanki wskazujące, że Izrael może wysłać w ten obszar więcej sił, powiedział NPR wyższy rangą urzędnik amerykański.
Izrael przeprowadził już w tym tygodniu krótkie naloty w południowym Libanie w celu zebrania informacji wywiadowczych, przygotowując się do ograniczonej ofensywy lądowej, powiedział NPR urzędnik na Bliskim Wschodzie.
„Wszystko jest na stole” – powiedział regionalny urzędnik o możliwości wtargnięcia naziemnego. Urzędnik amerykański i urzędnik na Bliskim Wschodzie wypowiadali się pod warunkiem zachowania anonimowości ze względu na delikatny charakter operacji.
Urzędnicy amerykańscy oszacowali, że Izrael nie jest przygotowany na poważną ofensywę lądową w Libanie, ponieważ jego wojska są przeciążone po roku operacji lądowych w Gazie po ataku pod przewodnictwem Hamasu z 7 października.
Tamir Hayman, który do 2021 roku pełnił funkcję szefa izraelskiej dyrekcji wywiadu wojskowego, powiedział w poniedziałek w wywiadzie dla izraelskiego radia wojskowego, że izraelskie naloty w Libanie skutecznie wytrąciły Hezbollah z równowagi.
Powiedział jednak, że Izrael powinien wkrótce podjąć decyzję, czy rozpocząć inwazję lądową i w jakim celu: stworzyć stałą strefę buforową bezpieczeństwa, którą Izrael będzie zajmował długoterminowo, przy dużym sprzeciwie międzynarodowym, czy też jedynie tymczasowo pozostać w celu zniszczenia infrastruktury Hezbollahu?
„Czy jesteśmy tam po to, aby osiągnąć porozumienie, a następnie odejść? Czy jesteśmy tam, aby zostać?” Hayman powiedział, odnosząc się do wyborów, których musi dokonać Izrael.
Pełniący obowiązki przywódcy Hezbollahu, Naim Kassem, powiedział w telewizyjnym przemówieniu, że bojownicy tej grupy są gotowi, jeśli Izrael rzeczywiście rozpocznie inwazję lądową na południowy Liban.
USA wysyłają w ten region dodatkowe siły
Wyższy urzędnik amerykański powiedział NPR, że Pentagon wyśle „kilka tysięcy” dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód, skupionych na zdolnościach obrony powietrznej.
Stany Zjednoczone są zaniepokojone odwetem Iranu i wspieranych przez Iran bojówek w regionie za posunięcia Izraela. Taki odwet mógłby zagrozić oddziałom amerykańskim w Iraku i Syrii.
Izraelskie ataki w Jemenie stanowią przesłanie dla Iranu
Nasila się także konflikt Izraela ze wspieranymi przez Iran Houthi w Jemenie.
W sobotę Huti, główna grupa wojskowa w Jemenie, wystrzeliła rakietę balistyczną w kierunku środkowego Izraela, twierdząc, że jej celem jest samolot premiera Benjamina Netanjahu wracający z przemówienia przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ w Nowym Jorku.
Netanjahu wylądował w Izraelu na krótko przed zawyciem syren alarmowych na lotnisku i w całym środkowym Izraelu. Izraelskie wojsko oświadczyło, że przechwyciło rakietę w powietrzu.
W niedzielę izraelska armia oświadczyła, że wysłała dziesiątki myśliwców i samolotów do tankowania na odległość ponad 1500 km do Jemenu, gdzie zbombardowała elektrownie i port morski wykorzystywany przez Houthi do importu ropy do celów wojskowych. Huti powiedzieli, że trafione obszary były celami cywilnymi i że w izraelskich atakach co najmniej cztery osoby zginęły, a dziesiątki zostało rannych.
Izraelscy analitycy bezpieczeństwa powiedzieli, że izraelska kampania bombowa w Jemenie była wiadomością dla Iranu, pokazującą zdolność Izraela do lotów na duże odległości jako milczące ostrzeżenie dla Iranu, że on również jest w zasięgu Izraela.
To rozwijająca się historia, która może zostać zaktualizowana.
Tom Bowman przedstawił reportaże z Waszyngtonu