BALTIMORE – Unijni dokerzy wzdłuż portów wschodniego wybrzeża i Zatoki Meksykańskiej rozpoczęli we wtorek rano pikiety, wstrzymując przepływ towarów wartych miliardy dolarów, w tym mebli, papieru, obuwia, komponentów produkcyjnych, maszyn rolniczych i wielu innych.
Pikiety rozpoczęły się tuż po północy, po tym, jak rozmowy między Międzynarodowym Stowarzyszeniem Dokerów (ILA) a Sojuszem Morskim Stanów Zjednoczonych (USMX), reprezentującym przewoźników oceanicznych i operatorów portów, nie przyniosły rezultatu w sprawie nowego kontraktu.
„USMX wywołało ten strajk, kiedy zdecydowało się utrzymać pozycję wobec zagranicznych przewoźników oceanicznych, zarabiających miliardy dolarów w portach Stanów Zjednoczonych, ale nie wynagradzać amerykańskich pracowników dokerów ILA, którzy wykonują pracę, która zapewnia im bogactwo” – Prezydent ILA Harold Daggett – stwierdził w oświadczeniu opublikowanym na początku wtorku.
Obie strony nie spotkały się twarzą w twarz od czerwca. Wygląda na to, że różnią się między sobą w kluczowych kwestiach. W poniedziałek sojusz zwrócił się o przedłużenie, na co związek nie odpowiedział.
Pomimo nacisków ze strony Republikanów w Izbie Reprezentantów i ponad 170 grup branżowych, które ostrzegały, że strajk będzie miał niszczycielski wpływ na gospodarkę, administracja Bidena niezmiennie obstaje przy swojej decyzji, aby pozwolić na dokończenie negocjacji zbiorowych.
„Nie wierzę w Tafta-Hartleya” – powiedział w niedzielę dziennikarzom prezydent Biden, powołując się na prawo federalne, które pozwala prezydentowi wezwać do ustanowienia 80-dniowego okresu karencji w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa narodu.
Towary warte miliardy dolarów w zawieszeniu
To, jak duże skutki gospodarcze będzie miał strajk, zależy od tego, jak długo będzie trwał.
Według Sojuszu Morskiego Stanów Zjednoczonych strajk wpływa na pracę w 14 portach na wschodnim wybrzeżu i na wybrzeżu Zatoki Perskiej. Są to porty w Bostonie, Nowym Jorku/New Jersey, Filadelfii, Baltimore, Norfolk, Wilmington, Charleston, Savannah, Jacksonville, Miami, Tampie, Mobile, Nowym Orleanie i Houston.
Codziennie przez te porty przepływają towary o wartości ponad 2 miliardów dolarów, od samochodów i odzieży po bourbon i banany.
Obejmuje to ponad połowę wszystkich kontenerów towarowych przybywających do USA, czyli około miliona kontenerów miesięcznie. Obejmuje również ponad trzy czwarte kontenerów eksportowanych – około 327 000 miesięcznie – według firmy monitorującej przesyłki Vizion.
W ostatnich dniach w oczekiwaniu na strajk liczba ta gwałtownie spadła.
„Jeśli będzie to trwało tygodniami, będzie to ogromny ból głowy” – powiedział dyrektor generalny Vizion, Kyle Henderson. „Jeśli to tylko dni, to prawdopodobnie tylko chwilowe przebłyski”.
Grupy handlowe ostrzegły w list do prezydenta Bidena że przedłużający się strajk będzie miał tragiczne konsekwencje dla gospodarki USA.
„Konieczne jest, aby strony powróciły do stołu bez angażowania się w zakłócające działania, które mogłyby zaszkodzić gospodarce oraz milionom przedsiębiorstw, pracowników i konsumentów, którzy polegają na płynnym przepływie towarów, zarówno importowanych, jak i eksportowanych, przez nasze wschodnie wybrzeże i Zatokę Perską Porty przybrzeżne” – napisano w piśmie grup.
Rada ds. Alkoholi Destylowanych Stanów Zjednoczonych odnotowuje, że przez dotknięte porty przepływa zazwyczaj ponad trzy czwarte importowanego alkoholu, a także ponad 40% amerykańskich wyrobów spirytusowych sprzedawanych za granicą. Wstrzymanie tych dostaw może być szczególnie kosztowne w okresie poprzedzającym sezon zakupów świątecznych.
„Konsumenci uwielbiają kupować ulubioną butelkę amerykańskiej whisky, szkockiej, irlandzkiej whisky lub koniaku jako prezenty świąteczne” – mówi Chris Swonger, dyrektor generalny rady. „Nawet jednodniowy strajk może mieć konsekwencje”.
Firmy szukają alternatywnych tras
Firmy przygotowały plany awaryjne, aby złagodzić część skutków gospodarczych.
Ryan Petersen, dyrektor generalny firmy spedycyjnej Flexport, twierdzi, że klienci już przekierowali ładunek na zachodnie wybrzeże w oczekiwaniu na przerwę w pracy.
„Tak naprawdę już na początku roku stało się jasne, że będzie to poważny problem” – mówi Petersen.
Mówi, że w ostatnich dniach Flexport skupiał się na wyładunku ładunków, aby nie ponosić wysokich opłat za kontenery pozostawione w portach na wschodnim i Zatoce Meksykańskiej, a także na wspieraniu działalności w portach zachodniego wybrzeża w oczekiwaniu na wzrost aktywności.
Towary, które już znajdują się na statkach zmierzających do portów dotkniętych strajkiem, będą musiały po prostu pozostać na morzu do czasu zakończenia strajku, mówi Petersen.
„Rzeczywistość jest taka, że niewiele można zrobić” – mówi Jeff Sloan z American Chemistry Council, której członkowie w dużym stopniu korzystają z portów wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej oraz w New Jersey i Nowym Jorku. „W przypadku materiałów wielkogabarytowych, takich jak żywice plastikowe, po prostu nie ma możliwości przekierowania ich do innych portów lub wysłania w inny sposób”.
Daleko nam do zarobków
Dwa główne punkty sporne to płace i automatyzacja.
W poniedziałkowym oświadczeniu Sojusz Morski Stanów Zjednoczonych podaje, że w ciągu ostatnich 24 godzin obie strony wymieniły kontroferty dotyczące wynagrodzeń.
Sojusz stwierdził, że jego najnowsza oferta zwiększy płace o prawie 50% i potroi składki na pracownicze plany emerytalne.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Dokerów odrzuciło wcześniejsze oferty, nazywając je „skąpymi” ze względu na ogromne zyski branży morskiej w ostatnich latach.
„Nawet podwyżka płac o 5 dolarów za godzinę w każdym roku sześcioletniej umowy oznacza jedynie średni roczny wzrost o około 9,98 procent” – dodał. – oznajmił w zeszłym tygodniu przewodniczący związku Daggett.
Podwyżki płac w ramach ostatniej umowy podpisanej w 2018 r. były znacznie skromniejsze – w ciągu czterech z sześciu lat podwyżki wynosiły zaledwie 1 dolara za godzinę, co spowodowało, że najwyższa stawka godzinowa wyniosła 39 dolarów.
Praca w portach tradycyjnie należy do najlepiej płatnych stanowisk robotniczych w kraju, często przekraczając 100 000 dolarów rocznie. Daggett twierdzi jednak, że operatorzy portów powinni płacić pracownikom więcej.
„Najwięcej pieniędzy zarobili podczas Covid-19, kiedy moi ludzie musieli codziennie pracować na tych nabrzeżach” – mówi w filmie opublikowanym przez związek. „Zmarli tam z wirusem. Wszyscy zachorowaliśmy na wirusa. Dzięki temu mogli przetrwać”.
Strach przed zastąpieniem ludzi maszynami
Jeśli chodzi o automatyzację, Daggett ostrzegał dokerów, że zagraniczne firmy obsługujące porty starają się zastąpić je maszynami.
Sojusz Morski Stanów Zjednoczonych oświadczył, że proponuje utrzymanie obecnego zakazu dotyczącego sprzętu w pełni zautomatyzowanego oraz wymogu negocjowania wszelkich zastosowań sprzętu półautomatycznego.
We wtorek Daggett odpowiedział w oświadczeniu, w którym stwierdził, że najnowsza oferta sojuszu „znacznie odbiega od żądań szeregowych członków ILA w zakresie wynagrodzeń i ochrony przed automatyzacją”.
W portach na całym świecie, a nawet na zachodnim wybrzeżu, do transportu kontenerów transportowych wykorzystuje się już zaawansowaną technologię.
Nie jest do końca jasne, ile stanowisk pracy zostanie utraconych w wyniku przejścia na zautomatyzowane terminale. Przemysł żeglugowy, przy wsparciu naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeleytwierdzi, że automatyzacja pomaga portom zachować konkurencyjność i obsługiwać więcej towarów, co z kolei stwarza popyt na wysoko wykwalifikowanych pracowników.
Trudna sytuacja dla Białego Domu
Administracja Bidena twierdzi, że zachęca wszystkie strony do kontynuowania negocjacji i prowadzenia negocjacji w dobrej wierze.
W piątek sekretarz transportu Pete Buttigieg i pełniąca obowiązki sekretarza pracy Julie Su spotkali się z przedstawicielami przedsiębiorstw żeglugowych. Według Białego Domu „byli w kontakcie” ze związkiem zawodowym dokerów przez cały ubiegły tydzień.
Jasne jest, że związek nie był zadowolony z Bidena.
„Gdzie jest prezydent Stanów Zjednoczonych? Nie walczy za nas” – powiedział Daggett w nagraniu wideo opublikowanym we wrześniu przez związek.
Ostra nagana nastąpiła prawie cztery lata po tym, jak Daggett poparł Bidena w wyborach w 2020 r., powołując się na jego przyjaźń i wsparcie, jednocześnie krytykując byłego prezydenta Trumpa za obsadzanie sądów antyzwiązkowymi sędziami i wspieranie tak zwanych przepisów dotyczących prawa do pracy, których celem jest osłabienie związków zawodowych. .
W lipcu, wkrótce po pierwszej próbie zamachu na Trumpa, Daggett opublikował zdjęcie z Trumpemmodlił się w imieniu członków związku i wspomniał „cudowne, produktywne 90-minutowe spotkanie” z Trumpem w Mar-a-Lago w listopadzie 2023 r.
„Wyraziłem prezydentowi Trumpowi groźbę automatyzacji dla amerykańskich pracowników” – napisał. „Prezydent Trump obiecał wesprzeć ILA w jej sprzeciwie wobec zautomatyzowanych terminali w USA. Trump wysłuchał także moich obaw dotyczących federalnego „prawa do pracy”. prawa.”
Chociaż Biden i wiceprezydent Harris mają poparcie przywódców większości związków zawodowych, to samo nie dotyczy wielu szeregowych członków związków zawodowych.
W 2022 roku pracownicy kolei towarowej byli głęboko źli na Bidena za podpisanie środka narzucającego im kontrakt, blokującego ogólnokrajowy strajk kolei.
Teraz, gdy dokerzy strajkują, a wybory prezydenckie dzielą pięć tygodni, administracja prawdopodobnie nie chce ryzykować poważnego ataku ze strony grup pracowniczych.